piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział Siedemnasty

Nowy dzień powitałam siedząc na parapecie ze szklanką soku pomarańczowego, który idealnie zaspokoił moje pragnienie. Szkoda, że nie pragnienie wiedzy na temat mojej przeszłości, czy ludzi mnie otaczających. Po odbyciu porannej toalety, chwyciłam mój plecak, po czym udałam się w stronę szkoły. Chyba pierwszy raz, cała w skowronkach. Cieszyłam się, że zobaczę Nialla, z którym, mam nadzieję, w końcu nie będę musiała się kłócić. Kiedy już chciałam włożyć w uszy słuchawki, aby umilić sobie samotną drogę, usłyszałam głośny dźwięk, przez który aż podskoczyłam do góry. Okazało się, że Horan zatrzymał obok mnie swój samochód. Pomachałam mu, a on, otworzywszy drzwi od strony pasażera, zaprosił mnie gestem ręki do środka. Kiedy już ruszył z miejsca, pozwoliłam sobie na niego spojrzeć.
- No co? – zapytał po dłuższej chwili. Zarumieniona, odwróciłam wzrok i wbiłam go w jezdnię.
- Twoje odrosty zniknęły. – mruknęłam, mając nadzieję, że po tych słowach zawstydzi się bardziej ode mnie. Jednak chłopak tylko się zaśmiał.
- Czyżbyś zdążyła je polubić? – kiwnęłam tylko głową. Zastanawiałam się, co sprawia, że jest przy mnie tak wyluzowany i żałowałam, że ja, zamiast móc normalnie z nim rozmawiać, zamieniam się w trzęsącą galaretę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla. – Powiesz Bieberowi, że ma się przestać na Ciebie gapić, czy ja mam to zrobić? – to pytanie zbiło mnie z tropu. Dopiero po chwili, wyglądając przez szybę, zorientowałam się, że znajdujemy się już na szkolnym parkingu, a opierający się o swój samochód Justin, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Zazdrosny? – spojrzałam na Horana, przygryzając przy tym dolną wargę. Nie, wcale nie po to, aby zamienić się w kuszącą uwodzicielkę, ale dlatego, że dwóch gapiących się na mnie facetów.. cóż, to po prostu trochę krępujące.
- Tak. – prosta odpowiedź blondyna zawstydziła mnie jeszcze bardziej. Poza tym, nawet się nie zaśmiał, jakby wcale nie traktował tego wszystkiego jako zwykły żart. Sama nie wiem, czy bardziej mi to schlebiało, czy mnie dziwiło. – Na szczęście nigdy nie mógłby być dla mnie konkurencją. – dopiero teraz się uśmiechnął. Patrząc na Selenę, uniosłam kąciki ust ku górze.
- Fakt, są świetną parą. – mało wiedziałam o ich związku, jednak bardzo go lubiłam. Pasowali do siebie idealnie. Niall zaczął się śmiać. Dlaczego jego humor nigdy nie pasuje do sytuacji?
- Nie o to mi chodziło. – wytłumaczył się. Nie, właściwie to nic mi te słowa nie wyjaśniły.
- Więc o co? – zapytałam prosto. Blondyn spojrzał na mnie z politowaniem.
- Bardzo się pogniewasz, jeśli odpowiem, że to nieważne? – zmrużyłam oczy i migiem wysiadłam z samochodu. Może moja reakcja nie była odpowiednia, ale tak naprawdę zrobiłam to po to, aby szybko ochłonąć, nie dlatego, że chciałam wszczynać kolejną bezsensowną kłótnię. Chłopak wysiadł zaraz za mną i westchnąwszy cicho, pogłaskał mnie po włosach. Odepchnęłam go delikatnie. Po pierwsze, nie chciałam, aby wszyscy się na nas gapili, myśląc, że jesteśmy parą, a po drugie, ważniejsze, nie mogłam pozwolić na to, aby wiedział, jak działa na mnie jego dotyk. Co do pierwszego, cholera, tak naprawdę chyba bardzo chciałabym być jego dziewczyną, ale raczej nie powinnam robić sobie nadziei. Co do drugiego, nie mam pojęcia, dlaczego zawsze, kiedy mamy ze sobą styczność, moja głowa dziwnie pulsuje. Czy to nie powinno być serce? Chwila, te, swoją drogą, chyba właśnie chciało wyskoczyć z mojej piersi.
- Tylko trochę. – odparłam w końcu.
- Wynagrodzę Ci to w piątek. – chyba nie do końca zrozumiałam, o co mu chodzi. – No co? Zabieram Cię na randkę. – Horan wzruszył niedbale ramionami, po czym odsunąwszy mnie od swojego samochodu, dał mi do zrozumienia, że powinniśmy już wejść do szkoły. Dopiero zorientowałam się, że na parkingu jest totalnie pusto. Czy tylko ja nie słyszałam dzwonka? Cholera, nieziemski blondynie, spóźnimy się! – Ta mina, to przez moje zaproszenie, czy znów masz jakieś wizje? – poczułam, że mną potrząsa. W jego głosie wyczułam zdenerwowanie. A może raczej zmartwienie?
- Jakie wizje? – spytałam podejrzliwie. O ile dobrze pamiętam, nigdy ich przy nim nie doświadczyłam. Skąd o nich wie?
- No wiesz. – podrapał się po karku, szukając w głowie jakiejś mądrej wymówki. – Powinniśmy już iść na lekcje. – niestety, chyba żadnej nie znalazł. Postanowiłam nie drążyć tematu.
- To Twoja wina, że się spóźnimy. – nie mogąc się powstrzymać, złapałam chłopaka za rękę. Nie miałam jednak odwagi zobaczyć jego reakcji, więc od razu zaczęłam biec w stronę budynku. Nie mam pojęcia kiedy moje stopy oderwały się od ziemi, a moje ciało znalazło się w rękach  uśmiechniętego Horana. – Co Ty wyprawiasz? – objęłam go za szyję, czepiając się kurczowo jego czerwonej koszulki.
- Marny z Ciebie sportowiec. – wywróciłam tylko oczami. – Tak będzie szybciej. – tu akurat miał rację. Nie, żebym nie zgadzała się z poprzednim stwierdzeniem, bo rzeczywiście, nawet bieganie sprawiało mi niemałą trudność, ale to się po prostu nazywa bycie niezdarą. Po chwili staliśmy już pod klasą, a chłopak grzecznie postawił mnie na ziemi. – Mówiłem. – sapnął, wyraźnie z siebie zadowolony. Nacisnęłam dłonią na klamkę.
- Mówiłeś. – potwierdziłam ze śmiechem. Nauczyciel nie był jedyną, niezadowoloną naszym stanem, osobą. W oddali zauważyłam Justina, który posyłał blondynowi groźne spojrzenie. Selena jednak uśmiechnęła się w moją stronę, ale zaraz po tym spuściła wzrok w dół i zasłoniła się włosami, chyba po to, aby jej ukochany nie zobaczył jej reakcji.
- Przepraszamy za spóźnienie, koleżanka źle się poczuła. – powiedział mój towarzysz, przybierając na twarzy pełną powagę. Uniosłam brwi do góry, po czym dałam mu sójkę w bok. Kiedy już zajęliśmy swoje miejsca, nadal się uśmiechałam. Chwila nawet takiej bliskości z Niallem znaczyła dla mnie chyba o wiele więcej, niż powinna, ale póki co, zamierzałam się tym po prostu cieszyć.


Nawet szkolna stołówka wydawała się być o wiele ciekawszym miejscem, kiedy miałam go u swojego boku. Nie zwracałam nawet uwagi na tłum wpatrujących się w nas nastolatków, a przecież bardzo takich nie lubię. Jedyna, co mi obecnie przeszkadzało to zachowanie Justina. Dlaczego obserwuje każdy mój ruch? Zainteresował się nawet tym, co chcę dziś zjeść, a jego radość, kiedy dowiedział się o podwójnym hamburgerze, była po prostu przedziwna.
- Jakieś plany na wieczór? – przeklinałam Nialla za to, że nagle zachciało mu się iść do łazienki. Nie mógł zaczekać, aż w pobliżu nie będzie kręcił się ten cały Bieber?
- A co, chcesz się umówić? – zapytałam od niechcenia, a chłopak zrobił przerażoną minę.
- Nie, nie. Broń Boże. – a to niby co ma oznaczać? Skrzywiłam się, po czym zasłoniłam twarz włosami. – To byłoby nieodpowiednie. – nie oczekiwałam wyjaśnień. Jakoś mało obchodziło mnie to, co mu chodzi po głowie. No, może chciałabym się dowiedzieć, dlaczego chodzi za mną jak mój cień i daje mi życiowe porady, ale nic poza tym. Stuknęłam się w głowę. Wygląda na to, że w mojej głowie ułożył się kolejny bezsens. – Chcę Cię tylko chronić. – w te słowa włożył tyle emocji, że nie sposób było się nimi zainteresować. Zatknęłam włosy za ucho, po czym przyjrzałam się siedzącemu obok mnie chłopakowi. To, że zakrywał właśnie twarz dłońmi, wskazywało chyba na to, że miałam wcale nie usłyszeć ostatniego zdania, które wypowiedział. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się go żal.
- Przed czym? – zapytałam, dotykając jego ramienia. Justin opuścił ręce i posłał mi wymuszony uśmiech.
- Przed bólem. Przed zranieniem i.. – zakryłam mu usta dłonią.
- To nie Twoje zadanie. – nie miałam pojęcia, dlaczego tak mu zależy na moim szczęściu. A może to odpowiednia chwila, aby się dowiedzieć? Muszę go tylko jakoś podejść. Chociaż, chyba jednak nie jestem dobra w takich gierkach.
- Zdziwiłabyś się. – dobra, ja się poddaję.
- Skoro zależy Ci na moim zadowoleniu, pewnie nie mógłbyś mnie okłamać? – zagadnęłam, decydując się na najprostsze rozwiązanie. Chłopak na chwilę zacisnął usta w wąską linię, po czym pokiwał powoli głową. Zastanowiłam się jeszcze, czy pytanie krążące po mojej głowie jest odpowiednie. – Czy my się znamy? – zapytałam w końcu, patrząc w jego wciąż przerażone oczy.
- Co Ty tutaj robisz? – usłyszałam nagle. Okazało się, że Niall wybrał sobie najodpowiedniejszy moment na powrót do stołówki. Bieber od razu wstał.
- Chciałem tylko sprawdzić, czy nadal pije colę. – po tych słowach odszedł, posyłając mi znaczące spojrzenie. Chwila, czy to była jego odpowiedź? Wydaje mi się, że nie bez powodu dał nacisk na słowo „nadal”.
- Czego chciał? – zwrócił się do mnie Horan. – Jeżeli mówił coś na mój temat..
- W porządku, tak tylko sobie gawędziliśmy. – uśmiechnęłam się, aby odrobinę go uspokoić. Pora na szybką zmianę tematu. – No to może opowiesz mi o swoich planach na piątek? – zaproponowałam. Blondyn odwzajemnił mój uśmiech.
- Pomyślałem, że gdzieś razem wyskoczymy. – no, tego zdążyłam się już domyślić.
- Brzmi nieźle. – niemalże wszystko, co związane jest z tym chłopakiem, brzmi nieźle.
- Czyli się zgadzasz? – upewnił się. Pokiwałam tylko głową, po czym przez dłuższą chwilę tylko się w siebie wpatrywaliśmy.


Czekałam na ten wieczór z naprawdę ogromną niecierpliwością, co nie oznaczało, że wcale się nie stresowałam. Po domu chodziłam jak na szpilkach, a co dopiero.. a, właśnie. Gdzie są moje obcasy? Chwila, to chyba nie jest dobry pomysł. Miałam je na sobie tylko dwa razy w życiu, co skończyło się oczywiście sporą liczbą siniaków i obtarć. Nie chciałabym zaliczyć kolejnego upadku ze schodów, a już na pewno nie przy Horanie. Sukienkę ubrałam już dobrą godzinę temu, a w lustrze przejrzałam się chyba z milion razy. Oczywiście za każdym z nich wzdychałam i rozpaczałam nad tym, że nie mogę założyć mini z jakimś odpowiednio wyciętym dekoltem. No cóż, mam nadzieję, że pomimo tego, że praktycznie całe moje ciało jest zakryte, spodobam się chłopakowi. Swoją drogą nie pamiętam, kiedy ostatni raz włożyłam sukienkę. Nie znoszę ich, ale dla niego chciałam wyglądać nieziemsko. Fakt, średnio mi to wyszło, ale może chociaż doceni moje starania? No i to, że prawie straciłam oko podczas nakładania tuszu na rzęsy. Okej, nie wspominając o tym, że moje zęby pokryte były różową szminką, a włosy, po zdjęciu tych idiotycznych wałków, wyglądały jak istna tragedia, nawet nie było tak źle. Ostatecznie zrezygnowałam z loków i wyprostowawszy niesforne pasma, związałam je w zwykły kucyk. Miejmy nadzieję, że Niall lubi prostotę. Moim największym błędem okazało się jednak picie soku pomidorowego. Kto by pomyślał, że cała zawartość szklanki wyląduje na mojej jedynej nadającej się na tę okazję, sukience? Nie będę kłamać, rozpłakałam się jak głupia. Zwłaszcza, że przeglądając szafę, zauważyłam tylko jedną podobną kreację. Zakupiona była dobrych kilka lat temu, co tłumaczyłoby te wycięcie pod szyją. Załamana, przebrałam się, a do stroju dodałam pasujący szal. Pasujący tylko ze względu na kolor, bo kto normalny nosiłby szalik przy takiej pogodzie? Co za idiotka ze mnie. Tak, oczywiście, że postanowiłam się przebrać, ale nie spodziewałam się, że otwierając szafę, usłyszę dzwonek do drzwi. Cholera, okazało się, że powinnam już wychodzić. Chęć ujrzenia Nialla okazała się silniejsza od załamania moim wyglądem, bo od razu pobiegłam do drzwi.
 ------------------------------
WAŻNE: znów zepsułam swojego laptopa. Nie ma opcji, abym dostała teraz nowego. Ten (krótki i denny, bo miałam mało czasu na napisanie) rozdział dodaję, bo udało mi się dosiąść do kompa brata. Postaram się co jakiś czas czyjś dorwać, bo rozdziały i tak będę pisać w zeszycie, ale nie mogę zapewnić w jakich odstępach czasowych będą się pojawiać. Cóż, i tak prawie nikt tego nie czyta.

4 komentarze:

  1. uwielbiam twoje opowiadanie. z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa o co w tym wszystkim chodzi. mam nadzieję, że pojawi się on tutaj jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) sweetie

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź się nie załamuj ; )
    Ja czytam. Może to kwestia wypromowania w jakiś sposób bloga, ale naprawdę opowiadanie jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wciąż czekam na następny rozdział..

    OdpowiedzUsuń