Nowy dzień
powitałam siedząc na parapecie ze szklanką soku pomarańczowego, który idealnie
zaspokoił moje pragnienie. Szkoda, że nie pragnienie wiedzy na temat mojej
przeszłości, czy ludzi mnie otaczających. Po odbyciu porannej toalety,
chwyciłam mój plecak, po czym udałam się w stronę szkoły. Chyba pierwszy raz,
cała w skowronkach. Cieszyłam się, że zobaczę Nialla, z którym, mam nadzieję, w
końcu nie będę musiała się kłócić. Kiedy już chciałam włożyć w uszy słuchawki,
aby umilić sobie samotną drogę, usłyszałam głośny dźwięk, przez który aż
podskoczyłam do góry. Okazało się, że Horan zatrzymał obok mnie swój samochód.
Pomachałam mu, a on, otworzywszy drzwi od strony pasażera, zaprosił mnie gestem
ręki do środka. Kiedy już ruszył z miejsca, pozwoliłam sobie na niego spojrzeć.
- No co? –
zapytał po dłuższej chwili. Zarumieniona, odwróciłam wzrok i wbiłam go w
jezdnię.
- Twoje
odrosty zniknęły. – mruknęłam, mając nadzieję, że po tych słowach zawstydzi się
bardziej ode mnie. Jednak chłopak tylko się zaśmiał.
- Czyżbyś
zdążyła je polubić? – kiwnęłam tylko głową. Zastanawiałam się, co sprawia, że
jest przy mnie tak wyluzowany i żałowałam, że ja, zamiast móc normalnie z nim
rozmawiać, zamieniam się w trzęsącą galaretę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos
Nialla. – Powiesz Bieberowi, że ma się przestać na Ciebie gapić, czy ja mam to
zrobić? – to pytanie zbiło mnie z tropu. Dopiero po chwili, wyglądając przez
szybę, zorientowałam się, że znajdujemy się już na szkolnym parkingu, a opierający
się o swój samochód Justin, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Zazdrosny?
– spojrzałam na Horana, przygryzając przy tym dolną wargę. Nie, wcale nie po
to, aby zamienić się w kuszącą uwodzicielkę, ale dlatego, że dwóch gapiących
się na mnie facetów.. cóż, to po prostu trochę krępujące.
- Tak. –
prosta odpowiedź blondyna zawstydziła mnie jeszcze bardziej. Poza tym, nawet
się nie zaśmiał, jakby wcale nie traktował tego wszystkiego jako zwykły żart. Sama
nie wiem, czy bardziej mi to schlebiało, czy mnie dziwiło. – Na szczęście nigdy
nie mógłby być dla mnie konkurencją. – dopiero teraz się uśmiechnął. Patrząc na
Selenę, uniosłam kąciki ust ku górze.
- Fakt, są
świetną parą. – mało wiedziałam o ich związku, jednak bardzo go lubiłam.
Pasowali do siebie idealnie. Niall zaczął się śmiać. Dlaczego jego humor nigdy
nie pasuje do sytuacji?
- Nie o to
mi chodziło. – wytłumaczył się. Nie, właściwie to nic mi te słowa nie
wyjaśniły.
- Więc o co?
– zapytałam prosto. Blondyn spojrzał na mnie z politowaniem.
- Bardzo się
pogniewasz, jeśli odpowiem, że to nieważne? – zmrużyłam oczy i migiem wysiadłam
z samochodu. Może moja reakcja nie była odpowiednia, ale tak naprawdę zrobiłam
to po to, aby szybko ochłonąć, nie dlatego, że chciałam wszczynać kolejną
bezsensowną kłótnię. Chłopak wysiadł zaraz za mną i westchnąwszy cicho,
pogłaskał mnie po włosach. Odepchnęłam go delikatnie. Po pierwsze, nie
chciałam, aby wszyscy się na nas gapili, myśląc, że jesteśmy parą, a po drugie,
ważniejsze, nie mogłam pozwolić na to, aby wiedział, jak działa na mnie jego
dotyk. Co do pierwszego, cholera, tak naprawdę chyba bardzo chciałabym być jego
dziewczyną, ale raczej nie powinnam robić sobie nadziei. Co do drugiego, nie
mam pojęcia, dlaczego zawsze, kiedy mamy ze sobą styczność, moja głowa dziwnie
pulsuje. Czy to nie powinno być serce? Chwila, te, swoją drogą, chyba właśnie chciało
wyskoczyć z mojej piersi.
- Tylko
trochę. – odparłam w końcu.
- Wynagrodzę
Ci to w piątek. – chyba nie do końca zrozumiałam, o co mu chodzi. – No co? Zabieram
Cię na randkę. – Horan wzruszył niedbale ramionami, po czym odsunąwszy mnie od
swojego samochodu, dał mi do zrozumienia, że powinniśmy już wejść do szkoły.
Dopiero zorientowałam się, że na parkingu jest totalnie pusto. Czy tylko ja nie
słyszałam dzwonka? Cholera, nieziemski blondynie, spóźnimy się! – Ta mina, to
przez moje zaproszenie, czy znów masz jakieś wizje? – poczułam, że mną
potrząsa. W jego głosie wyczułam zdenerwowanie. A może raczej zmartwienie?
- Jakie
wizje? – spytałam podejrzliwie. O ile dobrze pamiętam, nigdy ich przy nim nie
doświadczyłam. Skąd o nich wie?
- No wiesz. –
podrapał się po karku, szukając w głowie jakiejś mądrej wymówki. – Powinniśmy
już iść na lekcje. – niestety, chyba żadnej nie znalazł. Postanowiłam nie
drążyć tematu.
- To Twoja
wina, że się spóźnimy. – nie mogąc się powstrzymać, złapałam chłopaka za rękę.
Nie miałam jednak odwagi zobaczyć jego reakcji, więc od razu zaczęłam biec w
stronę budynku. Nie mam pojęcia kiedy moje stopy oderwały się od ziemi, a moje
ciało znalazło się w rękach uśmiechniętego
Horana. – Co Ty wyprawiasz? – objęłam go za szyję, czepiając się kurczowo jego
czerwonej koszulki.
- Marny z
Ciebie sportowiec. – wywróciłam tylko oczami. – Tak będzie szybciej. – tu akurat
miał rację. Nie, żebym nie zgadzała się z poprzednim stwierdzeniem, bo
rzeczywiście, nawet bieganie sprawiało mi niemałą trudność, ale to się po
prostu nazywa bycie niezdarą. Po chwili staliśmy już pod klasą, a chłopak grzecznie
postawił mnie na ziemi. – Mówiłem. – sapnął, wyraźnie z siebie zadowolony. Nacisnęłam
dłonią na klamkę.
- Mówiłeś. –
potwierdziłam ze śmiechem. Nauczyciel nie był jedyną, niezadowoloną naszym
stanem, osobą. W oddali zauważyłam Justina, który posyłał blondynowi groźne
spojrzenie. Selena jednak uśmiechnęła się w moją stronę, ale zaraz po tym
spuściła wzrok w dół i zasłoniła się włosami, chyba po to, aby jej ukochany nie
zobaczył jej reakcji.
-
Przepraszamy za spóźnienie, koleżanka źle się poczuła. – powiedział mój
towarzysz, przybierając na twarzy pełną powagę. Uniosłam brwi do góry, po czym
dałam mu sójkę w bok. Kiedy już zajęliśmy swoje miejsca, nadal się uśmiechałam.
Chwila nawet takiej bliskości z Niallem znaczyła dla mnie chyba o wiele
więcej, niż powinna, ale póki co, zamierzałam się tym po prostu cieszyć.
Nawet
szkolna stołówka wydawała się być o wiele ciekawszym miejscem, kiedy miałam go
u swojego boku. Nie zwracałam nawet uwagi na tłum wpatrujących się w nas
nastolatków, a przecież bardzo takich nie lubię. Jedyna, co mi obecnie
przeszkadzało to zachowanie Justina. Dlaczego obserwuje każdy mój ruch?
Zainteresował się nawet tym, co chcę dziś zjeść, a jego radość, kiedy
dowiedział się o podwójnym hamburgerze, była po prostu przedziwna.
- Jakieś
plany na wieczór? – przeklinałam Nialla za to, że nagle zachciało mu się iść do
łazienki. Nie mógł zaczekać, aż w pobliżu nie będzie kręcił się ten cały
Bieber?
- A co,
chcesz się umówić? – zapytałam od niechcenia, a chłopak zrobił przerażoną minę.
- Nie, nie.
Broń Boże. – a to niby co ma oznaczać? Skrzywiłam się, po czym zasłoniłam twarz
włosami. – To byłoby nieodpowiednie. – nie oczekiwałam wyjaśnień. Jakoś mało
obchodziło mnie to, co mu chodzi po głowie. No, może chciałabym się dowiedzieć,
dlaczego chodzi za mną jak mój cień i daje mi życiowe porady, ale nic poza tym.
Stuknęłam się w głowę. Wygląda na to, że w mojej głowie ułożył się kolejny
bezsens. – Chcę Cię tylko chronić. – w te słowa włożył tyle emocji, że nie
sposób było się nimi zainteresować. Zatknęłam włosy za ucho, po czym
przyjrzałam się siedzącemu obok mnie chłopakowi. To, że zakrywał właśnie twarz
dłońmi, wskazywało chyba na to, że miałam wcale nie usłyszeć ostatniego zdania,
które wypowiedział. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się go żal.
- Przed
czym? – zapytałam, dotykając jego ramienia. Justin opuścił ręce i posłał mi
wymuszony uśmiech.
- Przed
bólem. Przed zranieniem i.. – zakryłam mu usta dłonią.
- To nie
Twoje zadanie. – nie miałam pojęcia, dlaczego tak mu zależy na moim szczęściu.
A może to odpowiednia chwila, aby się dowiedzieć? Muszę go tylko jakoś podejść.
Chociaż, chyba jednak nie jestem dobra w takich gierkach.
-
Zdziwiłabyś się. – dobra, ja się poddaję.
- Skoro
zależy Ci na moim zadowoleniu, pewnie nie mógłbyś mnie okłamać? – zagadnęłam,
decydując się na najprostsze rozwiązanie. Chłopak na chwilę zacisnął usta w wąską linię, po czym
pokiwał powoli głową. Zastanowiłam się jeszcze, czy pytanie krążące po mojej
głowie jest odpowiednie. – Czy my się znamy? – zapytałam w końcu, patrząc w
jego wciąż przerażone oczy.
- Co Ty
tutaj robisz? – usłyszałam nagle. Okazało się, że Niall wybrał sobie
najodpowiedniejszy moment na powrót do stołówki. Bieber od razu wstał.
- Chciałem
tylko sprawdzić, czy nadal pije colę. – po tych słowach odszedł, posyłając mi
znaczące spojrzenie. Chwila, czy to była jego odpowiedź? Wydaje mi się, że nie
bez powodu dał nacisk na słowo „nadal”.
- Czego
chciał? – zwrócił się do mnie Horan. – Jeżeli mówił coś na mój temat..
- W
porządku, tak tylko sobie gawędziliśmy. – uśmiechnęłam się, aby odrobinę go
uspokoić. Pora na szybką zmianę tematu. – No to może opowiesz mi o swoich planach
na piątek? – zaproponowałam. Blondyn odwzajemnił mój uśmiech.
-
Pomyślałem, że gdzieś razem wyskoczymy. – no, tego zdążyłam się już domyślić.
- Brzmi
nieźle. – niemalże wszystko, co związane jest z tym chłopakiem, brzmi nieźle.
- Czyli się
zgadzasz? – upewnił się. Pokiwałam tylko głową, po czym przez dłuższą chwilę
tylko się w siebie wpatrywaliśmy.
Czekałam na
ten wieczór z naprawdę ogromną niecierpliwością, co nie oznaczało, że wcale się
nie stresowałam. Po domu chodziłam jak na szpilkach, a co dopiero.. a, właśnie.
Gdzie są moje obcasy? Chwila, to chyba nie jest dobry pomysł. Miałam je na
sobie tylko dwa razy w życiu, co skończyło się oczywiście sporą liczbą
siniaków i obtarć. Nie chciałabym zaliczyć kolejnego upadku ze schodów, a już
na pewno nie przy Horanie. Sukienkę ubrałam już dobrą godzinę temu, a w lustrze
przejrzałam się chyba z milion razy. Oczywiście za każdym z nich wzdychałam i
rozpaczałam nad tym, że nie mogę założyć mini z jakimś odpowiednio wyciętym
dekoltem. No
cóż, mam nadzieję, że
pomimo tego, że praktycznie całe moje ciało jest zakryte, spodobam się
chłopakowi. Swoją drogą nie pamiętam, kiedy ostatni raz włożyłam
sukienkę. Nie
znoszę ich, ale dla niego chciałam wyglądać nieziemsko. Fakt, średnio mi
to
wyszło, ale może chociaż doceni moje starania? No i to, że prawie
straciłam oko
podczas nakładania tuszu na rzęsy. Okej, nie wspominając o tym, że moje
zęby
pokryte były różową szminką, a włosy, po zdjęciu tych idiotycznych
wałków,
wyglądały jak istna tragedia, nawet nie było tak źle. Ostatecznie
zrezygnowałam
z loków i wyprostowawszy niesforne pasma, związałam je w zwykły kucyk.
Miejmy nadzieję,
że Niall lubi prostotę. Moim największym błędem okazało się jednak picie
soku
pomidorowego. Kto by pomyślał, że cała zawartość szklanki wyląduje na
mojej
jedynej nadającej się na tę okazję, sukience? Nie będę kłamać,
rozpłakałam się
jak głupia. Zwłaszcza, że przeglądając szafę, zauważyłam tylko jedną
podobną
kreację. Zakupiona była dobrych kilka lat temu, co tłumaczyłoby te
wycięcie pod
szyją. Załamana, przebrałam się, a do stroju dodałam pasujący szal.
Pasujący
tylko ze względu na kolor, bo kto normalny nosiłby szalik przy takiej
pogodzie?
Co za idiotka ze mnie. Tak, oczywiście, że postanowiłam się przebrać,
ale nie
spodziewałam się, że otwierając szafę, usłyszę dzwonek do drzwi.
Cholera,
okazało się, że powinnam już wychodzić. Chęć ujrzenia Nialla okazała się
silniejsza od załamania moim wyglądem, bo od razu pobiegłam do drzwi.
------------------------------
WAŻNE: znów zepsułam swojego laptopa. Nie ma opcji, abym dostała teraz nowego. Ten (krótki i denny, bo miałam mało czasu na napisanie) rozdział
dodaję, bo udało mi się dosiąść do kompa brata. Postaram się co jakiś
czas czyjś dorwać, bo rozdziały i tak będę pisać w zeszycie, ale nie
mogę zapewnić w jakich odstępach czasowych będą się pojawiać. Cóż, i tak prawie nikt tego nie czyta.
uwielbiam twoje opowiadanie. z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa o co w tym wszystkim chodzi. mam nadzieję, że pojawi się on tutaj jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńhej, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) sweetie
OdpowiedzUsuńWeź się nie załamuj ; )
OdpowiedzUsuńJa czytam. Może to kwestia wypromowania w jakiś sposób bloga, ale naprawdę opowiadanie jest świetne.
A ja wciąż czekam na następny rozdział..
OdpowiedzUsuń