"Drogi Boże,
Tylu ludzi wokół mnie, a ja wciąż czuję się bardzo samotna. Zbliżają się moje urodziny, a od tego dnia bardzo chciałabym zrobić jakiś krok w kierunku normalnego życia. No wiesz, chociażby w końcu włączyć muzykę i pooglądać telewizję. Śmiać się i zwierzyć komuś, kto mnie zrozumie i kto sam będzie mi ufał, poczuć, że jestem komuś potrzebna, że ktoś chce, abym była radosna. Żyć dla kogoś, kto będzie tego wart, ale jednocześnie dla kogoś oprócz mamy. Wiem, że również chcesz mojego szczęścia, więc proszę, nie czekaj dłużej. Czy mógłbyś w końcu mi je zesłać? Nie zawiedź mnie."
Tylu ludzi wokół mnie, a ja wciąż czuję się bardzo samotna. Zbliżają się moje urodziny, a od tego dnia bardzo chciałabym zrobić jakiś krok w kierunku normalnego życia. No wiesz, chociażby w końcu włączyć muzykę i pooglądać telewizję. Śmiać się i zwierzyć komuś, kto mnie zrozumie i kto sam będzie mi ufał, poczuć, że jestem komuś potrzebna, że ktoś chce, abym była radosna. Żyć dla kogoś, kto będzie tego wart, ale jednocześnie dla kogoś oprócz mamy. Wiem, że również chcesz mojego szczęścia, więc proszę, nie czekaj dłużej. Czy mógłbyś w końcu mi je zesłać? Nie zawiedź mnie."
Przewracanie z boku na bok, kiedy jest się wyczerpanym, potrafi zdenerwować człowieka. Tak oto znalazłam się na balkonie i wbijając paznokcie w skórę, od godziny przyglądam się śpiącemu Toronto. Zastanawiam się z kim rozmawiała moja mama? Kto miał nas nie szukać? Albo raczej, komu zależy na tym, aby nas znaleźć? Kto nie jest gotowy? I na co? Kto ma być szczęśliwy, a kto ma dać sobie spokój? Znów za dużo pytań. Gdzie jest ten głos, który przez tyle czasu próbował pomagać mi żyć? Przymknęłam oczy, mając nadzieję, że może zobaczę jakieś obrazy. Pustka. Zaciskając powieki, zaczęłam masować skronie.
- Skup się, Cheryl. - szepnęłam sama do siebie. I nagle..
- Hej! - krzyknął ktoś. Szybko wstałam i wytężyłam wzrok. Niestety ciemność nie pozwalała mi na ujrzenie czegokolwiek, ale kiedy w domu naprzeciw mnie zapaliło się światło, na balkonie zobaczyłam uśmiechniętą Selenę. Jej widok trochę mnie zdziwił.
- Cześć. - odpowiedziałam nieco ciszej, aby nie obudzić mamy. - Nie wiedziałam, że tu mieszkasz. - powiedziałam, wciąż zaskoczona. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Już wiesz. - mądre stwierdzenie. - Dlaczego nie śpisz? - zapytała, jakby zmartwiona. - zmieszałam się.
- A Ty? - pomyślałam, że to pytanie to idealny sposób na ominięcie mojej odpowiedzi.
- Czekam na telefon od Justina. - właśnie wtedy zauważyłam, że ze zniecierpliwieniem zaciska dłoń na swoim iphonie.
- O drugiej w nocy? - zdziwiłam się.
- Inna strefa czasowa. A ja się po prostu stęskniłam. - wyznała, unosząc kąciki ust ku górze. Odwzajemniłam jej uśmiech. Ciekawe jak to jest mieć kogoś, kto za Tobą tęskni, kto na Ciebie czeka i... - No a Ty? Co robisz na nogach o drugiej w nocy? - niech to.
- Jakoś nie mogłam zasnąć. - prawda i ominięcie faktów na raz.
- Często Ci się to zdarza? - na szczęście nie musiałam odpowiadać na to pytanie, ponieważ w chwili, gdy je zadała, zadzwonił jej telefon. Usiadłam z powrotem na swoje miejsce, przyglądając się Selenie. Rozmawiając, ściszyła głos, ale radość widoczna na jej twarzy była wręcz zaraźliwa. To niesamowite, jak Justin ją uszczęśliwia. Wystarczy, że słyszy jego głos, a na jej twarzy pojawia się ten uśmiech. Tak samo było kiedy usłyszała w radiu jego piosenkę.
- Cholera. - zaklęłam, łapiąc się za brzuch. Coś ścisnęło mój żołądek, a przed oczami pojawiła się ciemność. Zaraz potem usłyszałam czyjeś westchnięcie i męski głos. Tęsknię. - Mów dalej. - poprosiłam. Już niedługo. - Co? - nie rozumiałam. Czekając, aż powie coś jeszcze, dotarł do mnie zniecierpliwiony krzyk Seleny. I wszystko zniknęło.
- Hej! - zapewne zaczepia mnie już któryś raz z kolei. - Cheryl!
- Tak? - kiedy użyła mojego imienia, zauważyłam na jej twarzy skupienie. Przez chwilę słuchała uważnie swojego rozmówcy. Wywracając oczami, zmierzyła mnie wzrokiem.
- Wyższa ode mnie, jasne włosy.. - rzuciła niechętnie. Znów tylko na mnie patrzyła. - Wiecznie zamyślona. - dodała, posyłając mi uśmiech. Najwyraźniej Justin chciał, aby mnie opisała. - Po co? Chyba sobie żartujesz. - zaśmiała się. - Nie, nie załatwiłam. - mruknęła niechętnie. - Tak, jeśli tylko wygram bilety.. Już to przerabialiśmy, Justin. Poza tym, to tylko koncert.. Cholera, nie chcę tam jechać dla niego. - teraz się zdenerwowała. - Mam dość tych Twoich uprzedzeń. Zrozum, że Wasza relacja mnie nie dotyczy.. - brunetka spojrzała na mnie znacząco. - Tak, a co? Jej też chcesz zabronić? - po tych słowach Selena skrzywiła się i przez długą chwilę nic nie mówiła. W końcu wydała z siebie sarkastyczne prychnięcie. - Jesteś nienormalny. Porozmawiamy jak wrócisz. Miłej pracy. - warknęła na koniec, a kiedy się rozłączyła, zacisnęła powieki i biorąc głęboki wdech, próbowała się uspokoić.
- Coś nie tak? - zapytałam niepewnie.
- Daj mi minutkę. - poprosiła. Kiwnęłam tylko głową i zapanowała cisza. - Nie znasz One Direction? - spytała znienacka.
- Przecież mówiłam, że..
- Wiesz jak wyglądają? - nie rozumiałam skąd te pytania. Pokręciłam przecząco głową, posyłając jej pytające spojrzenie. Dziewczyna spojrzała w swój telefon. Chyba dostała jakąś wiadomość. Westchnęła głośno i przetarła twarz dłońmi.
- Selena? - brunetka chyba straciła dobry humor.
- Wybacz, Cheryl. - powiedziała po dłuższej chwili. - Jestem zmęczona. - powiedziawszy to, zniknęła we wnętrzu swojego domu, gasząc przy tym światło. To było dziwne. Z cichym westchnięciem udałam się do swojego pokoju. Postanowiłam sprawdzić o co chodzi z tym fenomenem zespołu kilku chłopaków, ale kiedy chciałam podejść do komputera, przeszył mnie potworny ból. Patrząc na obraz przedstawiający chłopaka z moich snów, upadłam na podłogę i chyba zasnęłam...
Obudził mnie głośny dźwięk, jakby uderzanie w drzwi. Przerażona, wstałam z podłogi, ale po tym jak zakręciło mi się w głowie, opadłam na chwilę na łóżko. Nie myliłam się. Ktoś walił w drzwi jak oszalały. Nie spodobało mi się to. Zerwałam się na równe nogi i ignorując narastający ból głowy, skierowałam się schodami na dół. Co za kretyn się tak dobija? Byłam już na parterze, a moja głowa niemalże pękała.
- Ahh.. - oparłam się o jedną ze ścian, po czym osunęłam się na podłogę. Chciałam krzyczeć, ale moje gardło przypominało pustynię i nie mogłam wydać z siebie dźwięku. Usłyszałam, jak ktoś, chyba w geście zdenerwowania, pociąga kilka razy za klamkę. Cała zdrętwiałam. Przed oczami pojawiły się czyjeś ramiona, jakbym zaraz miała w nie wpaść. Mój oddech przyśpieszył. Po chwili wtulałam się w kogoś, zanosząc się przy tym głośnym szlochem. Obiecaj, że mnie nie opuścisz, ten głos należał do mnie. Obiecuję, wyszeptał ktoś w moje włosy, składając na nich pocałunek. Nagle płacz w mojej głowie ucichł, a ciało powróciło do życia. Już nie słyszałam pukania, ale kiedy moje serce przybrało spokojny rytm, wstałam i szybko skierowałam się w stronę drzwi. Przez szybę widziałam oddalającą się postać. Usiłując na ślepo wycelować w zamek, widziałam, jak zbliża się do czarnego samochodu. - Ugh. - jęknęłam ze zdenerwowaniem. Kiedy już wyszłam na zewnątrz, zobaczyłam tylko jak ktoś trzasnął samochodowymi drzwiami. - Hej! - krzyknęłam, ale było już za późno. Auto odjechało z piskiem opon, a ja usiadłam na chłodnej ziemi, ukrywając twarz w dłoniach. Dlaczego to wszystko dzieje się w najmniej oczekiwanych momentach? Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w ruchliwą ulicę i próbowałam się uspokoić. Bóle, wizje, których nie rozumiem, to takie męczące.
- Wszystko w porządku? - nie wiadomo skąd, obok mnie pojawiła się postać Seleny. Kiwnęłam głową i wstałam z zimnego podłoża. - Zgaduję, że nie powinno mnie dziwić to, że siedziałaś na brudnej ziemi? - oparłam się o ścianę, przeczesując palcami włosy.
- Przepraszam. - mruknęłam, nawet sama nie wiem czemu.
- Przeproś swój tyłek. - zaśmiała się dziewczyna.
- Masz już lepszy humor. - zauważyłam, chcąc zakończyć temat mojej osoby.
- Zdążyłam ochłonąć przez noc. - wyjaśniła. Westchnęłam cicho, wpatrując się w dal. - Ehm. - chrząknęła. - Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej. - ciekawe jak dobrze wyglądałaby na moim miejscu. - Jestem po prostu zmęczona. - miałam nadzieję, że nie będzie drążyć tematu no i na szczęście moja prośba została wysłuchana.
- Wierzę. - ah, ten sarkazm. - Zamierzasz iść dziś do szkoły? - cholera, szkoła kompletnie wyleciała mi z głowy.
- Oczywiście. - wzruszyłam ramionami, przybierając przy tym pewny ton głosu, po czym spojrzałam na swoje wczorajsze ubrania. - Daj mi chwilę. - pobiegłam do łazienki, a kiedy już w biegu odbyłam poranną toaletę, udała się do swojego pokoju w celu wynalezienia czystych ubrań. Kiedy już byłam gotowa, wyszłam z domu, wpadając na zniecierpliwioną Selenę. - To co? Idziemy? - brunetka spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Wiesz, że zaczynamy za godzinę? - wbiłam wzrok w swój telefon. Rzeczywiście było jeszcze wcześnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Oczywiście, że wiem. - prychnęłam. Oczywiście, że nie, mówił wzrok dziewczyny. - Tylko nie chciałam się spóźnić. - wyjąkałam. Czy istnieje na świecie człowiek bardziej bezmyślny ode mnie?
- Mhm. - mruknęła. - Jesteś naprawdę dziwna. - A Ty spostrzegawcza, przebiegło mi przez myśl.
- Tak, wiem. - wywróciłam oczami i udałam się w stronę szkoły. Selena ruszyła za mną.
- Nie chciałam Cię urazić - powiedziała, kiedy już szła równo ze mną - ale Twoje zachowanie trochę mnie przeraża.
- W porządku. - westchnęłam tylko. - Doskonale rozumiem, że znajomość ze mną wcale nie jest Ci na rękę. - dodałam cicho.
- Źle mnie zrozumiałaś. - jęknęła dziewczyna. Ustałam w miejscu.
- A co tu jest do rozumowania? Jestem wariatką i tyle, wiem to. Nie musisz się nade mną litować. - brunetka wytrzeszczyła oczy.
- To nie tak. - wymamrotała.
- A jak? - zapytałam, nieco wkurzona. - To właśnie dlatego nienawidzę kontaktów z ludźmi. Bo wiem, że żaden człowiek ze mną nie wytrzyma i prędzej czy później, kiedy zda sobie sprawę z mojego popieprzenia, wystawi się do mnie swoją fałszywą dupą. - warknęłam. Czułam, że moje oczy robią się wilgotne. Nie wiem skąd u mnie ten nagły wybuch, ale mówiłam prawdę. Znam ją tak krótko, a już tyle razy widziała moją nienormalność. I po co to wszystko? To oczywiste, że nie jestem odpowiednim materiałem na czyjąś znajomą, a już dopiero jeśli chodzi o jakieś gwiazdy.
- Nie jestem taka. - powiedziała, kładąc mi rękę na ramieniu. - I wcale nie chodziło mi o to, że nie chcę się z Tobą zadawać. To fakt, jesteś inna od tych wszystkich osób, które znam, ale to nie oznacza, że mam zamiar wystawić się do Ciebie swoją fałszywą dupą. - zacytowała mnie, wykrzywiając przy tym usta. Moje słowa chyba ją uraziły.
- Może i przesadziłam z tym tekstem. - odwróciłam wzrok, przecierając dłońmi mokre oczy.
- Nie płacz. - dopiero po tych słowach zdałam sobie sprawę, że to robię. Po moich policzkach spływał właśnie strumień łez. - Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale..
- Dziwne rzeczy to coś, co chyba rozumiem najlepiej. - spróbowałam się uśmiechnąć. Selena również uniosła kąciki ust ku górze, po czym otarła rękawem swojej bluzy moje łzy. Miły gest.
- Naprawdę chcę dać naszej znajomości szansę. Lubię te Twoje wszystkie odruchy, bo to pierwszy raz, kiedy ktoś przy mnie nie udaje. Martwię się o Ciebie i chcę Ci jakoś pomóc, bo cieszę się, że znalazłam kogoś, kto zamiast martwić się o moją sławę, interesuje się tym, jak się czuję. - te słowa dały mi do myślenia. Jej też musi być ciężko. Nasze problemy różnią się i to cholernie, ale obie do tej pory nie potrafiłyśmy znaleźć kogoś, kto nas zrozumie i obiema nami kierował strach. Czy to nie jeden ze znaków? Znak, że powinnyśmy trzymać się razem? A może jednak nie powinnam angażować się w tą znajomość? Nie wiedzieć kiedy, znalazłam się w jej ramionach.
- Poradzisz sobie, masz Justina. - mruknęłam tępo. Dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- A jeśli chciałabym porozmawiać o nim? - spojrzała na mnie z nadzieją w oczach. Jej mina była tak obłędna, że nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
- Dobra, wal śmiało. - po tych słowach znów mnie przytuliła.
- I dlatego byłaś zła? - zapytałam zdziwiona, kiedy wyszłyśmy ze szkoły. Właśnie zostałam poinformowana, że podczas wczorajszej rozmowy, chłopak Seleny prosił ją o wysłanie mu mojego zdjęcia. Szczerze mówiąc nie miało to dla mnie sensu.
- Nie. - zaprzeczyła z uśmiechem. - Znów kłóciliśmy się o ten cały koncert. On bardzo nie chce żebym tam jechała..
- Przecież to tylko głupi koncert. - nie rozumiałam zdenerwowania Justina. - Może jest zazdrosny? - podsunęłam. Selena pokręciła głową.
- To nie to. Tu chodzi tylko i wyłącznie o jednego z członków zespołu. - mruknęła niechętnie.
- Znają się? - próbowałam zgadnąć. Brunetka uśmiechnęła się ironicznie.
- Tak. I nie mają dobrych kontaktów. - tego zdążyłam się domyślić już wczoraj.
- Może da się temu jakoś zaradzić? O co dokładniej chodzi? - naprawdę chciałam pomóc tej dziewczynie.
- O jakieś wydarzenia z przeszłości. Justin nie bardzo chce o tym rozmawiać, nawet nie znam wszystkich szczegółów. - przez chwilę szłyśmy w milczeniu. - Wiesz, rozumiem, że się nie lubią, ale przecież nie chcę jechać tam żeby spędzić z nim wieczór. Nawet nie zdążyłabym z nim za dużo porozmawiać. Chcę tylko poznać zespół, jak miliony dziewczyn na tym świecie. Czego on się tak boi? - jęknęła. - Po powrocie będę musiała z nim poważnie porozmawiać. - stwierdziła, kiedy stałyśmy już pod moim domem.
- Koniecznie. - powiedziałam tylko. - Właściwie kiedy są wyniki tego całego konkursu? - na twarzy Seleny nareszcie pojawił się uśmiech.
- Dziś jest ostatni dzień. - po chwili wyraz jej twarzy uległ zmianie. - Jeżeli nie zadzwonią do północy, oznacza to, że jesteśmy w dupie. - a więc też się obawiała, że nie wygramy.
- Nie martw się. - pocieszyłam ją. - Jeśli nici z konkursu, znajdziemy sposób, aby się tam włamać. - pogłaskałam ją po ramieniu. Zaśmiała się.
- Dzięki, Cheryl. - po kilkunastu minutach rozeszłyśmy się do domów. Kiedy próbowałam skupić się na odrabianiu lekcji, usłyszałam wibracje mojego iphona. Miałam cholerną nadzieję, że chodzi o koncert, ale okazało się, że dostałam smsa. Ale przecież mój numer ma tylko Selena...
"Mam ogromną nadzieję, że nie zmieniłaś numeru. Nie powinienem do Ciebie pisać, ale muszę wiedzieć... czy jesteś szczęśliwa?" O co do cholery chodzi?
Ja nadal tego nie rozumiem, o co tu chodzi. Czy ona miała jakiś wypadek, że tak nagle straciła pamięć? Mam nadzieję że kiedyś dostanę wyjaśnienia :D
OdpowiedzUsuńA propo.. do rozdziałów, cudowny jak zwykle. I jeszcze ten sms, huhu. JESTEM CIEKAWA JAK NIKT INNY XD.
Czekamy na następny rozdział <333
ps. 1 Rozdział się pojawił wreszcie na www.koniec-mnie.blogspot.com
Zapraszam do przeczytania jeśli będziecie mieli czas :3
Też nie zrozumiałam ale wyjaśnisz nam chyba kiedyś, cnie?c: czekam na nastepny, cudowny rozdział<3
OdpowiedzUsuńI co ja mam pisać? Jest wspaniale jak zawsze! Jestem ciekawa, kto napisał do niej
OdpowiedzUsuńtego smsa, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
Życzę weny :)
@___swaggie___
O co chodzi ? To wszystko jakieś pokręcone jest, ale pozytywnie. Tak jak @Cookie która wyżej napisała swój komentarz myślę, że może miała jakiś wypadek i straciła pamięć. No ale te wszystkie wizje są, że tak powiem dziwne. Ciekawi mnie o co tu chodzi. Jak potoczą się losy Cheryl i tego chłopaka, który ją nawiedza. W sumie chciałabym, żebyś jeszcze dzisiaj napisała rozdział na tego bloga i go wstawiła tutaj i żebyś szybko wyjaśniła nam tą sprawę i żeby oni się spotkali itp. :D Marzę o tym <3 Hah.. czekam na nn :D
OdpowiedzUsuń